Strony

Google Website Translator Gadget

piątek, 27 lipca 2012

Drożdżowe racuchy z jabłkami

   Kupiłam jabłka z myślą o schrupaniu ich w ramach przekąski. Niestety, były tak kwaśne, że nie dałam im rady... Jak można je zatem było wykorzystać? Oczywiście w wersji racuchowej, według przepisu mojej mamy.

  • 3 jajka,
  • 1 i 1/2 szklanki mleka,
  • 2 szklanki mąki,
  • około 2/3 opakowania suszonych drożdży,
  • 1/2 szklanki cukru trzcinowego,
  • szczypta soli,
  • 2 łyżki oleju,
  • 3 jabłka,
  • cukier puder i cynamon.

   Zaczęłam od rozbicia jajek i posypania ich szczyptą soli, bo to ponoć pomaga w ubijaniu;-). Mikserem ubijałam je przez chwilę, następnie, nie przerywając mieszania, dodałam do nich cukier, a potem mleko, które wcześniej lekko podgrzałam do temperatury pokojowej. Mieszankę mąki i drożdży stopniowo dosypywałam do mieszanki jajeczno-mlecznej. Oczywiście cały czas ubijając:-) 
   Ciasto nie powinno być ani za gęste, ani zbyt ciekłe. Jego konsystencję można regulować przez dodawanie mąki, gdy jest lejące, albo mleka, gdy stawia zbyt duży opór;-) Na koniec dodałam olej i wymieszałam całość już nie mikserem, ale łyżką. 
   Odstawiłam ciasto w ciepłe miejsce, o co ostatnio nie jest trudno, na godzinę. Dobrze, że miska była spora, bo po tym czasie znacznie powiększyło swoją objętość. Do tak przygotowanego ciasta dodałam jabłka - wcześniej umyte, obrane i pokrojone w cienkie niewielkie plasterki.
   Racuchy smażyłam na ledwo posmarowanej oliwą patelni, bo nie lubię tłustych placków. 
   Są doskonałe na ciepło, posypane cukrem pudrem i cynamonem, a jeśli uda się zachować kilka na następny dzień - nam się udało, to na drugie śniadanie w wersji na zimno smakują równie wyśmienicie:-)

niedziela, 22 lipca 2012

Przekąska z łososia na pomidorach

  Właściwie przepis jest banalnie prosty i nie on jest tu najważniejszy. Moją intencją jest pokazanie, że łososia można podać w szybki, a jednocześnie jakże estetyczny i miły dla oka sposób:-)
  • wędzony łosoś - plastry,
  • pomidor pokrojony w plastry,
  • zielone oliwki z papryką pokrojone w plastry,
  • natka pietruszki,
  • majonez i przecier pomidorowy (lub pikantny ketchup).
   Na plastrze pomidora układam zwinięty plasterek wędzonego łososia, na którym umieszczam kleksa z majonezu wymieszanego z przecierem pomidorowym (na 1 czubatą łyżkę majonezu biorę 1 łyżeczkę do kawy przecieru pomidorowego lub pikantnego ketchupu). Kleks wieńczy plasterek oliwki. Talerz, na którym układam przekąskę, posypuję natką pietruszki. Gotowe:-)

Sałatka z krewetkami i awokado

   Wczoraj po powrocie z degustacji włoskich win w Kadewin, podczas której miałam okazję poćwiczyć swój włoski, a w zasadzie rozumienie tego języka, bo więcej słuchałam, np. o winach z Piemontu i Lombardii, niż mówiłam:-), nabrałam ochoty na coś lekkiego. Na kolację przygotowałam sałatkę-mix z tego, co miałam w lodówce:-)
  • sałata lodowa,
  • garść listków bazylii,
  • kilka pomidorów koktajlowych,
  • 1 awokado,
  • krewetki tygrysie,
  • 2 ząbki czosnku,
  • 1 łyżka masła,
  • wytrawne białe wino,
  • sok z cytryny,
  • oliwa,
  • natka pietruszki,
  • cebulka dymka,
  • sól morska, pieprz kolorowy.
   Sałatę porwałam na kawałki, ułożyłam na talerzu i posypałam listkami bazylii. Pomidory przekroiłam na pół i rozrzuciłam na sałacie. Awokado pokroiłam w kostkę niezbyt regularną, bo było bardzo miękkie, skropiłam sokiem z cytryny, żeby nie ściemniało i podzieliłam - pół dla mnie na mój talerz z sałatą i pomidorami, pół na drugi talerz z sałatką dla Andrzeja:-)
   Wymieszałam oliwę z sokiem z cytryny i solą, mieszanką polałam zawartość talerzy.
   Krewetki wrzuciłam na patelnię z rozgrzanym masłem, podsmażałam przez chwilę, dodałam sól, pieprz, czosnek rozgnieciony przez praskę i wino. Smażyłam krewetki do czasu aż wino wyparowało, czyli około 2-3 minuty, wówczas wrzuciłam posiekaną natkę pietruszki i dymkę. 
   Połowa krewetek wylądowała na moim, a połowa na Andrzeja sałatowym talerzu.
   Do tego kieliszek białego wytrawnego wina i uczta gotowa:-)

poniedziałek, 9 lipca 2012

Sałatka z żółtej fasolki szparagowej

   Ile można jeść fasolki z masłem i koperkiem? Oj, można, można. Uwielbiam ją w tradycyjnej postaci, jako dodatek do młodych ziemniaków, sadzonego jajka i kefiru... Ale tym razem się wyłamałam. W taki upał uznałam, że w formie sałatki może być ciekawsza.
  • dwie garści (nie wiem, ile to waży;-)) żółtej fasolki szparagowej,
  • duży pomidor,
  • kilka mini korniszonów,
  • 1/2 czerwonej cebuli,
  • 1 czubata łyżka posiekanego koperku,
  • 4 łyżki oliwy z oliwek,
  • 1 łyżka octu z białych winogron,
  • trochę soli, trzcinowego cukru i świeżo zmielonego pieprzu.
   Fasolkę zawsze gotuję na parze, bo dzięki temu zachowuje nie tylko własności odżywcze, ale także niepowtarzalny słodkawy smak i oryginalny kolor. Trwa to różnie, zależy od fasolki, więc co i raz sprawdzam, żeby jej nie przegotować. Najbardziej lubię al dente. 
   Po ugotowaniu odstawiam fasolkę, żeby wystygła. Następnie kroję ją na około dwu centymetrowe kawałki i polewam sosem przygotowanym z oliwy, octu i przypraw. 
   Przez chwilę fasolka się marynuje, a ja w tym czasie kroję pomidora na spore kawałki, mini ogórki przekrawam na pół albo dzielę na ćwiartki (jeśli nie jest taki mini), cebulę kroję w cieniutkie plasterki. Wszystko to wrzucam do miski do fasolki, dodaję koper i mieszam. 
    Sałatka jest pyszna, jak trochę postoi i smaki się "przegryzą". 



Przepis bierze udział w akcji:

piątek, 6 lipca 2012

Pasta z bobu z koperkiem

   W ramach urozmaicenia dodatków do chleba postanowiłam zrobić pastę z bobu.

  • 1/2 opakowania świeżego bobu,
  • 1 ząbek czosnku,
  • trochę oliwy z oliwek,
  • 2 czubate łyżki siekanego kopru,
  • sól do smaku.
   Bób, po umyciu, ugotowałam na parze. Trwało to około 10 minut. Wystudziłam, obrałam ze skórki, bo za nią nie przepadam. Następnie  zmiksowałam bób z ząbkiem czosnku przeciśniętym przez praskę, oliwą i koprem. Posoliłam do smaku. 
   Pastę trzymam w lodówce. Podejrzewam, że będzie na dwa dni:-)



Przepis bierze udział w akcji: