- 3 jajka,
- 1 i 1/2 szklanki mleka,
- 2 szklanki mąki,
- około 2/3 opakowania suszonych drożdży,
- 1/2 szklanki cukru trzcinowego,
- szczypta soli,
- 2 łyżki oleju,
- 3 jabłka,
- cukier puder i cynamon.
Zaczęłam od rozbicia jajek i posypania ich szczyptą soli, bo to ponoć pomaga w ubijaniu;-). Mikserem ubijałam je przez chwilę, następnie, nie przerywając mieszania, dodałam do nich cukier, a potem mleko, które wcześniej lekko podgrzałam do temperatury pokojowej. Mieszankę mąki i drożdży stopniowo dosypywałam do mieszanki jajeczno-mlecznej. Oczywiście cały czas ubijając:-)
Ciasto nie powinno być ani za gęste, ani zbyt ciekłe. Jego konsystencję można regulować przez dodawanie mąki, gdy jest lejące, albo mleka, gdy stawia zbyt duży opór;-) Na koniec dodałam olej i wymieszałam całość już nie mikserem, ale łyżką.
Odstawiłam ciasto w ciepłe miejsce, o co ostatnio nie jest trudno, na godzinę. Dobrze, że miska była spora, bo po tym czasie znacznie powiększyło swoją objętość. Do tak przygotowanego ciasta dodałam jabłka - wcześniej umyte, obrane i pokrojone w cienkie niewielkie plasterki.
Racuchy smażyłam na ledwo posmarowanej oliwą patelni, bo nie lubię tłustych placków.
Są doskonałe na ciepło, posypane cukrem pudrem i cynamonem, a jeśli uda się zachować kilka na następny dzień - nam się udało, to na drugie śniadanie w wersji na zimno smakują równie wyśmienicie:-)
za racuchami wskoczylabym w ogien! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie racuszki z jabłkami, robię też z ulubionym twarożkiem Pilos, pysznie wychodzą:)
OdpowiedzUsuń