Pięknie o dyni pisze Bea na swoim blogu www.beawkuchni.com. Wśród zdjęć opublikowanych w poście o Festiwalu Dyni 2012 próbowałam znaleźć tę, która posłużyła mi do przygotowania zupy. Wygląda na to, że kupiłam kawałek dyni Acorn (Cucurbita pepo) - o zielonej gładkiej skórce i o pięknym, zwartym, zdecydowanie ciemnopomarańczowym miąższu.
Dzisiaj zupa była pyszna, ale podejrzewam, że jutro, to co zostało, będzie jeszcze bardziej aromatyczne i smakowite. Tym razem porcja wyszła mi dość duża.
Oto proporcje dla czterech głodomorów, albo dla dwóch z opcją zupy na dwa dni:
- mały kalafior,
- spory kawał dyni (nie mam pojęcia ile ważył!?),
- 1 puszka pomidorów pelati bez skórki (400 g),
- 1 cebula,
- 3 ząbki czosnku,
- szczypta chilli,
- trochę tartej gałki muszkatołowej,
- 1 łyżka oliwy,
- 1 liść laurowy,
- 3 ziarnka ziela angielskiego,
- gorąca, przegotowana woda.
Kalafiora umyłam, podzieliłam na małe kawałki, wrzuciłam do cebuli i czosnku, żeby trochę się podsmażył.
Po kilku minutach dorzuciłam dynię pokrojoną w grubą kostkę, wymieszałam z kalafiorem i smażyłam przez chwilę.
Następnie mieszankę warzywną zalałam gorącą wodą, ale taką ilością, żeby warzywa zdecydowanie wystawały nad powierzchnię wody. Z biegiem czasu, gotowane pod przykryciem, puszczą własne soki, niektóre kostki dyni będą na tyle miękkie, że zagęszczą w sposób naturalny zupę.
Wrzuciłam do garnka liść laurowy, ziele angielskie, chilli i sól.
Po kilkunastu minutach, kiedy kalafior był al dente, dodałam pomidory pokrojone w kawałki wraz z sosem pomidorowym.
Warzywa gotowały się jeszcze kilka minut pod przykryciem. Od czasu do czasu mieszałam je. Na koniec dodałam tartą gałkę muszkatołową.
Tuż przed podaniem, już na talerzu, można dosmaczyć zupę świeżo zmielonym kolorowym pieprzem.
Wygląda wspaniale, pachnie obłędnie, rozgrzewa i smakuje wybornie...
Przepis bierze udział w akcji:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz