Mówi się, że zima to nie najlepsza pora na sałatki, że to czas na rozgrzewające zupy. Moja ulubiona zimowa zupa z soczewicy też się tu kiedyś pojawi, ale nie dzisiaj, bo dzisiaj przypłynął łosoś.
Mój
dzisiejszy bohater jest niezwykłą rybą. Przemierza tysiące
kilometrów, aby po latach powrócić do miejsca swoich urodzin i
umrzeć. Właściwie, nie wiadomo dlaczego tak walczy, płynąc pod prąd dzikich rzek.
Ważne dla osób, które
nie jedzą mięsa, czyli takich jak ja - łosoś to doskonałe źródło
wartościowego białka, które spokojnie może mięso zastąpić.
Zawiera słynne kwasy tłuszczowe Omega 3, które chronią serce, układ krążenia i likwidują stany zapalne.
Spożywanie ryb oleistych, takich jak łosoś, łagodzi bóle
menstruacyjne i zapobiega wahaniom nastrojów, więc jem w nadziei,
że mój nastrój wróci do normy:-) Poza tym dostarcza witaminy D, B12 i B6, a także selenu, fosforu i magnezu. No i ten
kolor! W zależności od odmiany - od różowego do pomarańczowego, a niby mówi się "łososiowy";-)
Do sałatki przydałaby się... sałata:-) Bardzo lubię mix sałat - endywia escarola, endywia
frisee, cykoria radicchio i roszponka. Ta ostatnia zawiera między innymi dużo witaminy A, C, B9 i jest cennym źródłem
kwasów tłuszczowych Omega 3 (ha! znowu Omega 3!) oraz błonnika. Natomiast cykoria -
endywia to też cykoria - dostarcza całe mnóstwo ważnych minerałów i związków,
takich jak sód, potas, magnez, żelazo, miedź, cynk, fosfor, chlor,
karoten, a ponadto witaminy B1, B2, C. Kto by pomyślał? Niepozorne,
zielone, czerwone, białe, gładkie lub postrzępione, lekko
gorzkawe, a takie zdrowe:-)
Sałatka "Przypłynął łosoś", to danie błyskawiczne, które podaję z tostami:
- rzucam na talerz solidną garść mieszanki sałat,
- kroję kilka pomidorków koktajlowych na pół i układam na sałacie, gdzie popadnie,
- kroję łososia w paski, które rozkładam promieniście od środka talerza,
- mieszam dwie łyżki majonezu z małą łyżeczką przecieru pomidorowego i taki dresing (w kolorze blado-łososiowym) rozsmarowuję na łososiowych paskach,
- całość posypuję kilkoma marynowanymi kaparami (w medycynie ludowej były ponoć używane do leczenia wzdęć, reumatyzmu oraz impotencji u mężczyzn...).
No i znowu zgłodniałam:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz