- 1 torebka kaszy gryczanej (nie przepadam za torebkowymi kaszami, ale trzeba przyznać, że ich gotowanie jest komfortowe, bo nie trzeba ciągle mieszać i uważać z proporcją wody i kaszy;-))
- 1 torebka kaszy jęczmiennej,
- 4 ząbki czosnku,
- 1 biała cebula,
- 2 łyżki kaparów,
- 3 mini patisony marynowane,
- 2 łyżki posiekanego świeżego oregano,
- szczypta cukru trzcinowego do posypania cebuli,
- sól, pieprz, papryka ostra - do dosmaczenia,
- 2 jajka,
- ok. 1 łyżki mleka,
- bułka tarta do środka i do obtaczania.
Obie kasze gotowałam w jednym garnku w osolonej wodzie przez 15 minut, tyle jest sugerowane przez producenta na opakowaniu i tyle w zupełności wystarczy.
Jak ostygły, dodałam do nich drobno pokrojoną cebulę podsmażoną na maśle (podczas smażenia posypałam ją delikatnie cukrem) i drobno posiekany czosnek. Następnie do tego doszły kapary, mini patisony pokrojone w mini kostkę, drobno posiekane oregano, jajka, sól, pieprz, papryka i trochę bułki tartej. Wymieszałam wszystko i - dodając bułkę i mleko - postarałam się osiągnąć strukturę klejącej się masy...
Potem rękami formowałam kotlety (dobrze jest mieć mokre ręce, bo wtedy masa nie przylepia się do dłoni, tylko daje jakoś kształtować), obtaczałam je w bułce i smażyłam na oliwie na złoty kolor.
Podałam z roszponką wymieszaną z zielonymi ogórkami, polaną jogurtem greckim z przeciśniętym przez praskę 1 ząbkiem czosnku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz