Strony

Google Website Translator Gadget

piątek, 21 grudnia 2012

Ciasteczka sezamowe

   Przepis na ciasteczka sezamowe znalazłam jakiś czas temu na blogu kasiekwgotuje.blogspot.com i właśnie dzisiaj natchnęło mnie, żeby je upiec. A jak to ze mną bywa, zmieniłam odrobinę oryginalny przepis:-) 
  • 1,25 szklanki mąki, 
  • 1 szklanka sezamu - dałam mieszany ciemny i jasny,
  • 1 łyżka cynamonu,
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia, 
  • szczypta soli,
  • 0,5 szklanki cukru trzcinowego,
  • 2 czubate łyżki cukru waniliowego - tego z prawdziwą wanilią:-)
  • 100 g masła,
  • 1 jajko,
  • 0,5 szklanki miodu.
  W jednej misce wymieszałam mąkę, sezam, cynamon, proszek do pieczenia i sól. 
W drugiej zmiksowałam jajko z cukrem i cukrem waniliowym. Dodałam miód, a następnie miękkie pokrojone na kawałki masło. Jeszcze przez chwilę mieszałam, żeby wszystko dobrze się połączyło. 
   Do tzw. mokrej masy dodałam powoli, cały czas mieszając, tzw. suche składniki. Pod koniec, ponieważ masa robi się dość gęsta, mieszałam łyżką, bo mikser mógłby nie dać rady.
   Wyrobione ciasto przykryłam folią i odstawiłam na około 40 minut do lodówki.
   Dobrze jest mieć pod ręką mąkę, kiedy wyrabia się z masy kulki, inaczej kleją się do ręki. Kulki, po położeniu na na blasze wyłożonej papierem do pieczenia układałam w sporych odstępach od siebie i spłaszczałam. Wyszło mi 31 płaskich okrągłych ciasteczek (dwie blachy).
   Piekłam je najpierw 15 minut w 180 stopniach, a potem jeszcze 10 minut w 150 stopniach. Kiedy w całym domu pachniało sezamem i cynamonem, a ciastka zrobiły się złoto-brązowe, wyjęłam je z pieca wystudziłam na kratce.

niedziela, 16 grudnia 2012

Zapiekanka z kaszy jaglanej z żurawiną

   Kolejna słodka wersja zapiekanki z kaszy jaglanej. Idealna na lekką kolację.

  • 1 niepełna szklanka kaszy jaglanej,
  • szczypta soli,
  • 1 jajko,
  • 250 g serka mascarpone,
  • 2 łyżki cukru trzcinowego,
  • solidna garść suszonej żurawiny,
  • garść migdałów w płatkach,
  • odrobina masła do wysmarowania naczynia do zapiekania,
  • syrop klonowy.

  Kaszę wrzuciłam na sitko i przepłukałam najpierw zimną wodą, potem wrzątkiem, a następnie wrzuciłam ją do gotującej wody (2 szklanki wody na 1 szklankę kaszy). Dodałam szczyptę soli. Kaszę trzeba mieszać od czasu do czasu, żeby się nie przypaliła. Po około 10 minutach jest gotowa. 
  Żurawinę wrzuciłam na kilka minut do ciepłej wody, żeby zmiękła.  
  Zmiksowałam 1 jajko z 1 łyżką cukru trzcinowego i serkiem mascarpone. 
  Na dnie wysmarowanego masłem naczynia żaroodpornego położyłam cienką warstwę kaszy, zalałam ją połową masy jajeczno-serowej, posypałam odsączoną żurawiną. Na to położyłam kolejną warstwę kaszy, zalałam resztą masy jajeczno-serowej, posypałam płatkami migdałów i pozostałym cukrem trzcinowym.
   Zapiekanka powędrowała do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, gdzie piekła się 35 minut pod przykryciem, a następnie 25 minut już odkryta w 150 stopniach.
   Podałam polaną syropem klonowym. Najlepiej używać oryginalnego kanadyjskiego, który jest słodki sam z siebie. Do wszelkich "klonowopodobnych" dodawany jest zwyczajny cukier i wówczas mamy do czynienia z ulepkiem, a nie przyjemną, zdrową (syrop klonowy zawiera wiele związków o działaniu przeciwzapalnym i przeciwnowotworowym) specyficzną słodyczą.

Pasta z czerwonej fasoli

   Zostało mi pół puszki czerwonej fasoli. Ponieważ nie jem mięsa, to fasola - między innymi - stanowi dla mnie źródło białka, zatem wykorzystuję ją często w swojej kuchni. Może i to białko nie jest tak bogate w aminokwasy jak zwierzęce, ale zawsze to coś ;-) 
   Poza tym jedzenie czerwonej fasoli pomaga w utrzymaniu pozytywnego nastroju, poprawia pamięć i logiczne myślenie. Dlaczego? Bo fasola zawiera witaminy z grupy B, a zwłaszcza witaminę B1, a to ona czyni takie cuda :-) 
   Czerwona fasola jest ponadto bogata w potas, wapń, fosfor, żelazo, selen, cynk i kwas foliowy. Błonnik w niej zawarty pomaga usuwać nadmiar cholesterolu z organizmu. A, i jeszcze stymuluje wzrost mikroflory jelitowej i zawiera substancje hamujące rozrost tkanek nowotworowych. 
   Ha! Robi wrażenie, prawda?
   Do czego wykorzystać pół puszki czerwonej fasoli? Do zrobienia pysznej pasty do chleba. 
  • 0,5 puszki czerwonej fasoli (ważne, żeby w puszce była tylko fasola i woda, a nie cała lista składników; warto czytać etykiety)
  • 1 duży ząbek czosnku,
  • 1 łyżka oliwy z oliwek,
  • szczypta soli, przyprawy garam masali i kminku.
   Do odsączonej z wody fasoli dodałam czosnek przeciśnięty przez praskę, oliwę, przyprawy i wszystko zmiksowałam blenderem.
   Pasta smakuje znakomicie z razowym chlebem z dodatkiem ogórka kiszonego albo posmarowana musztardą domowej roboty. 

piątek, 14 grudnia 2012

Pierniczki z lukrem

   Dzisiaj pierwszy raz w życiu zrobiłam pierniczki, do których dodałam przyprawę korzenną własnej roboty (pisałam o niej dzisiaj w poście poniżej przepisu na domową musztardę - obydwa przepisy to też mój debiut) i które ozdobiłam lukrem zrobionym też po raz pierwszy w życiu;-) Tyle pierwszych razów za jednym zamachem daje olbrzymią satysfakcję:-)

  • 300 g mąki pszennej,
  • 100 g mąki żytniej pełnoziarnistej (dodałam żytnią razową, bo taką miałam w spiżarce),
  • 130 g cukru pudru,
  • 1 łyżka kakao,
  • 1 łyżka przyprawy korzennej do pierniczków,
  • 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej,
  • 2 duże jaja,
  • 100 g miodu,
  • 100 g roztopionego masła.

   Na początku zmieszałam obie mąki z cukrem, przyprawą korzenną, sodą i kakao. Potem w wbiłam jajka, dodałam miód, masło. Wyrobiłam ciasto, które trochę się klei, ale ma przyjemną miękką konsystencję.
   Podsypałam blat mąką pszenną, ale nie za dużo, żeby ciasto nie straciło miękkości. 
   Wałkowałam placki o grubości ok. 4-5 mm, z których wykrajałam pierniczki.
   Serduszka i gwiazdki wędrowały do pieca rozgrzanego do 180 stopni na 10-12 minut.
   Lukier zrobiłam z 1 białka ubitego z 1,5 szklanki cukru pudru i 1 łyżeczką soku z cytryny. Esy-floresy robiłam za pomocą szprycy cukierniczej.
      Pierniczki są znakomite do kawy, ale i bez kawy też są mniamuśne. 


Domowa musztarda

   Rosyjska musztarda w porównaniu z tą, którą zrobiłam dwa dni temu, jest bardzo delikatna. Mojej, wytworu powstałego z mieszanki kilku przepisów, można użyć zaledwie odrobinkę, by mieć całą symfonię smaków, zapachów i doznań wszelakich;-)
  • 6 łyżek ziaren żółtej gorczycy - zazwyczaj w przepisach jest mix żółtej i czarnej, ale ponieważ nie znalazłam nigdzie czarnej gorczycy, to jest sama żółta,
  • 1 łyżeczka ziaren kolendry,
  • 1 łyżeczka ziaren czarnego pieprzu,
  • 6 łyżek octu z białego wina (może być ocet jabłkowy),
  • 8-9 łyżek wody,
  • 1/4 łyżeczki soli,
  • 4 łyżki płynnego miodu np. wielokwiatowego z polskich pasiek (zamiast 1 łyżeczki brązowego cukru).
   Gorczycę zalałam octem i 3 łyżkami wody, przykryłam i odstawiłam na pół dnia. 
   Następnie dodałam do niej ziarna kolendry, pieprzu, sól, resztę wody, miód i wszystko to zmiksowałam blenderem. 
   W zależności do upodobań można zostawić spore kawałki ziaren, jak w klasycznej musztardzie francuskiej, albo miksować do uzyskania kremowej konsystencji.

Przyprawa do pierniczków

   Postanowiłam upiec pierniczki na spotkanie świąteczne w szkole języka włoskiego "Parole Parole". Zaczęłam od przygotowania przyprawy korzennej. Oczywiście, jak zawsze, zrobiłam kompilację kilku przepisów znalezionych czy to w sieci, czy w książkach.
   Do mojej mieszanki potrzebne są:
  • 2 owoce kardamonu,
  • 1 gwiazdka anyżku,
  • 1 łyżeczka kolorowego pieprzu,
  • 6 ziarenek ziela angielskiego,
  • 1 łyżeczka kolendry,
  • 1,5 łyżeczki goździków,
  • 0,5 gałki muszkatołowej,
  • 4 łyżeczki cynamonu,
  • 2 łyżeczki imbiru.
  W moździerzu utarłam ziarenka z owoców kardamonu, ziarenka z gwiazdki anyżku, pieprz, ziele angielskie, kolendrę i goździki. Następnie dodałam startą gałkę muszkatołową, cynamon i imbir. 
   Wszystko wymieszałam i zamknęłam w szczelnym słoiczku. Wyszło ok. 40 g przyprawy.