Strony

Google Website Translator Gadget

piątek, 21 marca 2014

Babeczki bananowo-bakaliowe


   Coś na dobry początek weekendu i na rozpoczęcie wiosny:-) 


   Ponieważ jest to moment, kiedy jeszcze trudno o pełnowartościowe owoce, to dlaczego by nie skorzystać z suszonych w naturalny sposób, czyli bez konserwantów, dwutlenku siarki i innych paskudztw? Na szczęście można takie owoce w Polsce dostać, np. "Helio natura" - rodzynki sułtańskie, morele i śliwki kalifornijskie. Nie jestem zbytnią fanką suszonych śliwek, ale te podbiły, jeśli nie moje serce, to z pewnością podniebienie. Są przepyszne! 
   O właściwościach zdrowotnych rodzynek, suszonych moreli, śliwek długo by trzeba było pisać, bo że błonnik, że witaminy i mikroelementy... A banany? O tych też można by wiele. Ale od czego jest internet ;-) Polecam stronę Helio oraz vegeabc.blogspot.com - poradnik on-line dla początkujących wegetarian.
    Ale, ale, czas na przepis na babeczki bananowo-bakaliowe, zwane coraz częściej "muffinkami", jakby polskie sympatyczne słowo "babeczki" nie było wystarczająco dobre do określenia małego, wyrośniętego ciasteczka ukrytego w papierowej lub silikonowej mini foremce ;-)

  • 175 g mąki pszennej,
  • pół łyżeczki sody,
  • 120 g cukru trzcinowego,
  • 2 rozgniecione banany,
  • 50 g rodzynek sułtańskich (np. Helio natura),
  • 50 g moreli suszonych (jak wyżej - Helio natura:-)), 
  • 50 g suszonych śliwek kalifornijskich (najlepsze jakie kiedykolwiek wcześniej jadałam, czyli... Helio natura),
  • 5-6 łyżek soku wyciśniętego z pomarańczy,
  • 2 jajka,
  • szczypta soli,
  • 150 g oleju,
  • garść włoskich orzechów - do posypania babeczek.

   W jednej misce wymieszałam mąkę z cukrem i sodą. Dodałam rodzynki, pokrojone na kawałki suszone morele i śliwki oraz rozgniecione banany. Dokładnie wymieszałam.
   W drugiej misce roztrzepałam jajka, do których dodałam szczyptę soli, sok pomarańczowy oraz olej. 
   Masę tzw. "mokrą" przelałam do miski z mąką, bakaliami i bananami. Wymieszałam starannie.
   Następnie wypełniłam ciastem 14 babeczkowych foremek (12 w specjalnej babeczkowej formie + 2 silikonowe), a każdą posypałam rozdrobnionymi orzechami włoskimi.
   Babeczki powędrowały do piekarnika nagrzanego do 180 stopni.
   Kiedy zrobią się złote w kolorze, czyli po około 30 minutach, trzeba sprawdzić patyczkiem (ja używam szaszłykowych "wykałaczek"), bo może są już gotowe. Jeśli patyczek po wyjęciu z babeczki jest suchy, to najwyższy czas wyjąć wypieki z piekarnika.

Babeczki tuż przed włożeniem do piekarnika
W piekarniku - obserwacja procesu wzrostu :-)
i po wyjęciu z piekarnika
Sprawdzałam, co kryje się w środku :-)

   

4 komentarze: