Ponieważ moja niepokorna dusza buntuje się przed trzymaniem się ściśle przepisu, to poniżej wariacja na temat frigolotti. Żeby nie było, że nie są takie same jak włoskie, to nazwałam je "orzechowe oczka". Z ciekawostek - orzechy laskowe zawierają mnóstwo witaminy B6, która bierze udział w produkcji serotoniny, czyli naturalnego rozweselacza.
Do zrobienia ciasteczek potrzebujemy:
- 250 g mąki pszennej,
- 175 g masła,
- 70 g cukru (w oryginalnym przepisie jest 150 g, ale według mnie to byłoby zbyt dużo),
- 200 g zmielonych migdałów,
- 1 jajko,
- 1 g drożdży w proszku,
- 1 aromat waniliowy,
- skórka otarta z jednej pomarańczy i jednej cytryny (w oryginale z 2 cytryn),
- pół tabliczki gorzkiej czekolady startej na grubej tarce (w oryginale 100 g płatków ciemnej czekolady),
- 35 sztuk orzechów laskowych,
- cukier puder do posypania.
Szerokim nożem posiekałam masło z mąką. Gdy powstała kaszka, dodałam pozostałe składniki z wyjątkiem orzechów laskowych, bo one są do ozdoby ciasteczek. Wyrobiłam dokładnie ciasto. Uformowałam kuleczki, które ułożyłam na blasze wyłożonej folią aluminiową. Każdą kulkę lekko spłaszczyłam i pośrodku wetknęłam orzech laskowy. Wyszło mi 35 ciasteczek.
Piekłam je 10 minut w temperaturze 200 stopni, następnie zmniejszyłam temperaturę do 180 stopni i piekłam jeszcze około 15 minut.
Jak lekko ostygły, to przełożyłam je na talerz i posypałam obficie cukrem pudrem.
Z pewnością zrobię je jeszcze nie jeden raz. Wcale się nie dziwię, że Rzymianie za nimi przepadają...
Ps. Dzień później - ciasteczka zniknęły, więc dzisiaj piekłam po raz drugi. Zrobiłam mniejsze, więc wyszło 56:-)
Bardzo fajne ciasteczka :) Jednak abym mogła je przyjąć do akcji zgodnie z zasadami, w notce pod przepisem musi znaleźć się link lub banerek akcji. Proszę, popraw, a wtedy będę mogła zaakceptować to zgłoszenie :)
OdpowiedzUsuń